Nowe zasady dotyczące cookies

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej „Polityce Cookies”.

KinoKino: Maciej Ślesicki ‹Trzy minuty. 21:37›

Maciej Ślesicki ‹Trzy minuty. 21:37›

Średnia ocena (głosów: 0)

— / 10

0
Zainteresowanych:
tytuł

Trzy minuty. 21:37

reżyseria

Maciej Ślesicki

scenariusz

Maciej Ślesicki

zdjęcia

Andrzej Ramlau

obsada

Bogusław Linda, Agnieszka Grochowska, Krzysztof Stroiński, Paweł Królikowski, Marcin Walewski, Tomasz Karolak, Jacek Braciak, Joanna Pierzak

rok produkcji

2010

kraj produkcji

Polska

dystrybutor

Monolith

data premiery

1 IV 2011

czas projekcji

90 min.

gatunek

dramat

Wyszukaj produkty powiązane z filmem

Sprzedawca Format Cena
Skapiec.pl » (dowolny) ?
Amazon.co.uk » (dowolny) ?
Opis:

9 kwietnia 2005 roku w bezprecedensowym geście jedności i hołdu miliony Polaków wyłączyło światła w swoich domach. Jednocześnie wyzwoliła się energia emocjonalna o niespotykanym potencjale. W tamtym momencie mógł się wydarzyć każdy ziemski cud. "Trzy minuty" to historia o ludziach, których losy splatają się w historycznym momencie.

Recenzje

Brak recenzji. Może napiszesz...?

Z tego cyklu

Tego twórcy

Sara

Sara

Maciej Ślesicki

premiera: 23 V 1997

Show

Show

Maciej Ślesicki

premiera: 21 III 2003

Tato

Tato

Maciej Ślesicki

premiera: 15 XII 1995

Inne wydania

Komentarze

31 III 2011   21:15:33   orrety:

ale od wypisywania takich głupot i dowodów na haniebną płytkość to by się "recenzent" jednego z moich ulubionych portali mógł powstrzymać.

Po co powaga? Bo nie masz się tylko rechotać i popcornić, widzu. Są też sprawy, które po prostu nie są od "podobania się".

"Cztery historie są sprawnie miksowane, sama opowieść wciąga, więc po co komu ta powaga?" - absolutnie wtopowy tekst. Doprawdy.

01 IV 2011   08:09:25   niepoważny:

miałem okazję już widzieć ten film i zgadzam się zupełnie z tym krytykiem, bo jak siedziałem na sali to nie sposób było wytrzymać ze śmiechu, więc może orrety obejrzyj to najpierw i zobacz, o co chodzi, bo ja nie uważam, żeby było cokolwiek wtopowego w tym tekście. wręcz przeciwnie! ja się zgadzam zupełnie!

02 IV 2011   00:22:05   orrety:

zakładanie że nie obejrzałem i się wypowiadaĶ to albo brak argumentów albo brak argumentów. Zgadzanie się z tekstem to nie jest dowód na jego słuszność. Niech sobie krytyk uważa co chce względem swoich punktów widzenia i światopoglądu, ale pytanie (mające na celu przecież dyskredytację) po co powaga w filmie mającym w tle kontekst śmierci papieża, to pytanie głupie w kilku aspektach. Wanna proceed?

02 IV 2011   13:51:37   niepoważny:

chcesz powagi to sobie Karole, którzy ludźmi pozostali i papieży, co to Karolami pozostali pooglądaj - Ślesicki odwalił kawał śmiesznego kina i bardzo dobrze! głosuję żeby nikt tego filmu nie traktował na serio, bo to bez sensu!

02 IV 2011   23:12:15   orrety:

można by odbić "chcesz się pozlewać, włączaj se Mąty Pajtona", albo tę czy tamtą dobrą/śmieszną komedię". Wygląda na to, że jak coś deklaruje poważne przesłanie, to z definicji trafia w negatywną ocenę. No ciekawe. Czyli jeśli chcę zrobić film, który ma w tle coś nie-śmiesznego, to błąd, bo zachodzi niebezpieczeństwo, że się nie pośmiejesz, a nie mogąc się pośmiać, dotknięty tą powagą, będziesz wyśmiewał tę powagę, żeby w ten czy inny sposób pojawił się jakiś śmiech? Znaczy - zarzut że film jest zbyt poważny wzmacniasz stwierdzeniem "Ślesicki odwalił kawał śmiesznego kina" - chyba czas kończyć, bo szanowny interlokutor jakoś podejrzanie młody wiekiem chyba, najdelikatniej mówiąc.

03 IV 2011   14:57:14   AZ:

widzę, że mój postulat przyjęcia filmu z przymrużeniem oka urósł do rangi dyskusji wokół tworzenia filmów na poważnie. problem w tym, że traktując tak ostatnie dzieło Ślesickiego, dostaniemy patetyczną pretensjonalność. jeśli zaś podejdziemy do niego z odpowiednim dystansem, nie bojąc się śmiechu w scenach powagi - będziemy się smacznie bawić. polecam opcje nr 2 (Drogi Orrety, pozwolisz, że tło tego filmu po prostu przemilczę)

03 IV 2011   23:32:43   orrety:

ależ be my guest. przemilczać nie problem. Film jest w aspekcie warsztatu kinematograficznego bardzo dobry (moim zdaniem, zresztą waść, AZ, też nie stronisz tu od enumeracji plusów), natomiast wciąż zastanawiam się nad ostatnią uwagą Twojej recenzji: "[jest ok], więc po co komu ta powaga?"

1. No - więc po co komu powaga? Pytanie retoryczne (tzn. autor unika odpowiedzi, rzucając pytanie na wiatr postaw czytelników, więc zająłem postawę, wolno mi, obaj wiemy) - ale jednak pytanie. Ktoś zatem odpowie - jaki pożytek z powagi (w tym kontekście)?

2. Ciekawi mnie przy okazji to "więc". Dla mnie wynika z niego trochę coś w tym stylu: "jest ok, więc=czyli powaga zbędna". ergo:

jak będzie z powagą, to wspomniane plusy zblakną?; znaczy że chodzi o radochę widza, a powaga mu w tym przeszkadza, czyli kino sensu largo służyłoby tylko "fajoskości", tak?