— / 10
Trzy minuty. 21:37
Maciej Ślesicki
Maciej Ślesicki
Andrzej Ramlau
Bogusław Linda, Agnieszka Grochowska, Krzysztof Stroiński, Paweł Królikowski, Marcin Walewski, Tomasz Karolak, Jacek Braciak, Joanna Pierzak
2010
Polska
1 IV 2011
90 min.
dramat
Wyszukaj produkty powiązane z filmem |
||
---|---|---|
Sprzedawca | Format | Cena |
Skapiec.pl » | (dowolny) | ? |
Amazon.co.uk » | (dowolny) | ? |
9 kwietnia 2005 roku w bezprecedensowym geście jedności i hołdu miliony Polaków wyłączyło światła w swoich domach. Jednocześnie wyzwoliła się energia emocjonalna o niespotykanym potencjale. W tamtym momencie mógł się wydarzyć każdy ziemski cud. "Trzy minuty" to historia o ludziach, których losy splatają się w historycznym momencie.
miałem okazję już widzieć ten film i zgadzam się zupełnie z tym krytykiem, bo jak siedziałem na sali to nie sposób było wytrzymać ze śmiechu, więc może orrety obejrzyj to najpierw i zobacz, o co chodzi, bo ja nie uważam, żeby było cokolwiek wtopowego w tym tekście. wręcz przeciwnie! ja się zgadzam zupełnie!
zakładanie że nie obejrzałem i się wypowiadaĶ to albo brak argumentów albo brak argumentów. Zgadzanie się z tekstem to nie jest dowód na jego słuszność. Niech sobie krytyk uważa co chce względem swoich punktów widzenia i światopoglądu, ale pytanie (mające na celu przecież dyskredytację) po co powaga w filmie mającym w tle kontekst śmierci papieża, to pytanie głupie w kilku aspektach. Wanna proceed?
chcesz powagi to sobie Karole, którzy ludźmi pozostali i papieży, co to Karolami pozostali pooglądaj - Ślesicki odwalił kawał śmiesznego kina i bardzo dobrze! głosuję żeby nikt tego filmu nie traktował na serio, bo to bez sensu!
można by odbić "chcesz się pozlewać, włączaj se Mąty Pajtona", albo tę czy tamtą dobrą/śmieszną komedię". Wygląda na to, że jak coś deklaruje poważne przesłanie, to z definicji trafia w negatywną ocenę. No ciekawe. Czyli jeśli chcę zrobić film, który ma w tle coś nie-śmiesznego, to błąd, bo zachodzi niebezpieczeństwo, że się nie pośmiejesz, a nie mogąc się pośmiać, dotknięty tą powagą, będziesz wyśmiewał tę powagę, żeby w ten czy inny sposób pojawił się jakiś śmiech? Znaczy - zarzut że film jest zbyt poważny wzmacniasz stwierdzeniem "Ślesicki odwalił kawał śmiesznego kina" - chyba czas kończyć, bo szanowny interlokutor jakoś podejrzanie młody wiekiem chyba, najdelikatniej mówiąc.
widzę, że mój postulat przyjęcia filmu z przymrużeniem oka urósł do rangi dyskusji wokół tworzenia filmów na poważnie. problem w tym, że traktując tak ostatnie dzieło Ślesickiego, dostaniemy patetyczną pretensjonalność. jeśli zaś podejdziemy do niego z odpowiednim dystansem, nie bojąc się śmiechu w scenach powagi - będziemy się smacznie bawić. polecam opcje nr 2 (Drogi Orrety, pozwolisz, że tło tego filmu po prostu przemilczę)
ależ be my guest. przemilczać nie problem. Film jest w aspekcie warsztatu kinematograficznego bardzo dobry (moim zdaniem, zresztą waść, AZ, też nie stronisz tu od enumeracji plusów), natomiast wciąż zastanawiam się nad ostatnią uwagą Twojej recenzji: "[jest ok], więc po co komu ta powaga?"
1. No - więc po co komu powaga? Pytanie retoryczne (tzn. autor unika odpowiedzi, rzucając pytanie na wiatr postaw czytelników, więc zająłem postawę, wolno mi, obaj wiemy) - ale jednak pytanie. Ktoś zatem odpowie - jaki pożytek z powagi (w tym kontekście)?
2. Ciekawi mnie przy okazji to "więc". Dla mnie wynika z niego trochę coś w tym stylu: "jest ok, więc=czyli powaga zbędna". ergo:
jak będzie z powagą, to wspomniane plusy zblakną?; znaczy że chodzi o radochę widza, a powaga mu w tym przeszkadza, czyli kino sensu largo służyłoby tylko "fajoskości", tak?
31 III 2011 21:15:33 orrety:
ale od wypisywania takich głupot i dowodów na haniebną płytkość to by się "recenzent" jednego z moich ulubionych portali mógł powstrzymać.
Po co powaga? Bo nie masz się tylko rechotać i popcornić, widzu. Są też sprawy, które po prostu nie są od "podobania się".
"Cztery historie są sprawnie miksowane, sama opowieść wciąga, więc po co komu ta powaga?" - absolutnie wtopowy tekst. Doprawdy.