Kiedy ktoś z rodziny królewskiej płacił rachunek, o pieniądze Garrett mógł być spokojny. Znacznie bardziej niż o swoje życie. A wcale nie był przekonany, czy warto ryzykować życie dla takiej klientki jak Maggie Jenn. Nie w świecie, w którym najwięksi oszuści w ogóle nie byli ludźmi, magia wygrywała z każdą broną, zaś mordercy wyglądali jak czołgi. Miał jednak słabość do kobiet w tarapatach, zwłaszca do takich kobiet, które miały wszystko na swoim miejscu. Poza tym wszystko wskazywało na to, że ma do czynienia ze zwykłym zaginięciem: nastoletnia córka zniknęła bez śladu, a zatroskana matka próbowała ją odszukać. Sprawę trochę komplikował fakt, że matka była kiedyś kochanką nieżyjącego dziś króla. W dodatku człowiek znany jako Deszczołap (który miał takie koneksje, że nawet znajomi Garretta nie chcieli na niego donosić) interesował się Maggie i był gotów odsunąć Garretta od sprawy raz na zawsze. Zanosiło się na to, że Garrett będzie musiał mieć sporo szczęścia, żeby w ogóle przeżyć – nie mówiąc już o szukaniu dziecka, które wcale nie zamierzało dać sie znaleźć.