— / 10
Koniec gry
Anna Onichimowska
9 I 2012
978-83-240-1752-2
208s. 136×205mm
29,90
dla dzieci i młodzieży
papier
Gdzie kupić |
||
---|---|---|
Sprzedawca | Format | Cena |
MadBooks.pl » | (dowolny) | ? |
Selkar.pl » | (dowolny) | ? |
Kumiko.pl » | (dowolny) | ? |
Skapiec.pl » | (dowolny) | ? |
Amazon.co.uk » | (dowolny) | ? |
W swojej najnowszej powieści dla nastolatków Anna Onichimowska dotyka niezwykle trudnego problemu dotyczącego coming outu młodego chłopaka. W mądry, wyważony sposób pokazuje dramat Alka, który jest gejem, subtelnie kreśli jego powikłaną drogę prowadzącą do ujawnienia seksualnej orientacji. Niezwykłym atutem książki jest osadzenie jej tu i teraz, w przeciętnej, tradycyjnej, polskiej rodzinie oraz świetna, oszczędna forma literacka.
26 I 2012 00:12:24 Kasia P:
Koniec gry - game over, runda zakończona porażką, ale po niej następuje kolejna próba osiągnięcia celu, a potem następna i trwa to tak długo, dopóki zabawa się znudzi lub nie zostanie osiągnięty sukces. Gra komputerowa ma to do siebie, że ma się nieskończenie wiele szans na podejście do tego samego problemu i wypróbowanie strategii przetrwania. Życie to jednak nie starcie w wirtualnej rzeczywistości, gdzie śmierć czy klęska niewiele znaczą. Słowo ma moc sprawczą większą niż mogłoby się wydawać, czasem kilka wypowiedzianych wyrazów zmienia całą przyszłość, przeszłość przestaje się liczyć, a teraźniejszość to pasmo wyrzutów i oskarżeń.
Nie ma dobrego momentu na wiadomość o odejściu bliskiej osoby, nawet gdy dzielą nas poglądy i kłótnie. Alek dowiaduje się z gazety o śmierci brata bliźniaka, nie od rodziców czy siostry, tylko z nekrologu prasowego. Dlaczego nikt z rodziny nie poinformował go o tym wydarzeniu? Powodem jest zajście sprzed lat, zmieniło ono całkowicie życie osiemnastoletniego wówczas chłopaka i jego najbliższych. Osiem lat nie kontaktowali się ze sobą, tak jakby wzajemnie wymazali siebie ze swej pamięci, a może to tylko pozory, pozwalające na złagodzenie bólu, tylko czyjego? Rodziców, brata, siostry czy własnego? Co musi się wydarzyć, że robimy wszystko by zapomnieć o ludziach, z którymi spędziliśmy większość naszego życia?
Dom rodzinny jakich wiele - wiecznie nieobecny ojciec, który gdy już się pojawia w czterech ścianach ogniska domowego głośno wyraża jedyną słuszną prawdę i mocno zaznacza kto w nim rządzi, matka schodząca z drogi mężowi i raczej starająca się zachować pozory normalności oraz dzieci, tak naprawdę pozostawione same sobie i zdające sobie świetnie sprawę, że własnego zdania nie warto głośno wyrażać. Przez lata taki model się sprawdza, w końcu doświadczenie pozwala przewidzieć każdy ruch domowników, tylko jakoś oddalanie się od siebie pozostaje niezauważone. Najważniejsze jednak jest to, że status quo pozostaje zachowane, pozory stają się chlebem powszednim, nikt ich nie dostrzega już, bo i po co jeżeli wydają się jedyną alternatywą w miarę spokojnej egzystencji. Wszystko co nie przystaje do tej rzeczywistości jest ignorowane albo tak się wydaje tylko do chwili gdy trzeba dokonać wyboru pomiędzy tym co znane, a tym co obce i budzące lęk.
Wyjście poza ustalone ramy lub to co większość uznaje za odpowiednie nie jest łatwe, czasem przypadek sprawia, iż odkrywamy w sobie stronę, o istnieniu, której nie mieliśmy pojęcia lub po prostu nie było okazji by ją zauważyć. Jednak niewidoczne do tej pory oblicze może stać się źródłem konfliktu, rozbijającego rodzinę, a raczej skorupę, pod którą się ukryła. Gdyby można było przewidzieć skutki swoich decyzji zostałyby one podjęte czy może, w ostatnim momencie, wstrzymano by je? Po latach widać efekt dawnych wyborów, dokonanych pod wpływem chwili, impulsu lub też emocji i tego co z sobą przyniosły. Nasuwa się pytanie czy konsekwencje życia zgodnie z tym co podpowiada serce nie okazały się zbyt duże? A gdyby żyć za bezpiecznym parawanem pozorów wbrew sobie? Moment śmierci bliskiej osoby sprawia, że problem, wydający się dawno rozwiązany, znowu staje się aktualny, szczególnie gdy zaczyna się zastanawiać nad ceną jaką poniesiono i jej wysokości ... Co ważniejsze - prawda czy zdanie innych, nawet gdy ci inni są rodziną? Koniec gry czy dopiero jej początek?