— / 10
Czerwie Diuny
Sandworms of Dune
Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Andrzej Jankowski
8 III 2022
978-83-8188-448-8
560s. 150×225mm; oprawa twarda
79,—
Kroniki Diuny
papier
Gdzie kupić |
||
---|---|---|
Sprzedawca | Format | Cena |
MadBooks.pl » | (dowolny) | ? |
Selkar.pl » | (dowolny) | ? |
Kumiko.pl » | (dowolny) | ? |
Skapiec.pl » | (dowolny) | ? |
Amazon.co.uk » | (dowolny) | ? |
Druga część dwutomowego zakończenia „Kronik Diuny”.
Murbella zawrzała gniewem. – Te stare postawy co rusz okazują się niewłaściwe – powiedziała. – Nie możemy przetrwać, po prostu uciekając albo mnożąc się szybciej, niż Omnius będzie w stanie nas zabijać. – Wiele sióstr uważa tak jak ja… to znaczy te, które jeszcze żyją. Przewodziłaś nam prawie ćwierć wieku i twoja polityka zawiodła. Większość Kapitularza jest martwa. Obecny kryzys zmusza nas do rozważenia nowych alternatyw. – Starych alternatyw, chcesz powiedzieć – rzekła Murbella. – Mamy zbyt wiele pracy, by odświeżać ten przebrzmiały spór. Czy test identyfikacji genetycznej maskaradników jest już gotowy do rozprowadzenia? Nasi naukowcy wiele tygodni badali trupy zmiennokształtnych i teraz musimy przesłać… – Nie zmieniaj tematu, Matko Dowodząca! – przerwała jej Kiria. – Jeśli nie podejmiesz racjonalnej decyzji, jeśli nie widzisz, że musimy się dostosować do okoliczności, to wyzywam cię na pojedynek o przywództwo.
Kralizek, przerażająca bitwa na końcu wszechświata, o której wiadomo było od tysięcy lat, zbliża się wielkimi krokami. Matka Dowodząca Murbella mobilizuje ludzi do walki o przetrwanie, borykając się z problemami politycznymi, zagrożeniem ze strony maskaradników i tarciami w łonie samego zgromadzenia żeńskiego. Tymczasem dowodzona przez Duncana Idaho i Szienę Itaka po ćwierćwieczu nieustannej ucieczki wpada w końcu w sieć diabolicznych łowców. Czy przebywający na pokładzie Kwisatz Haderach pozwoli wrogowi przechylić na jego stronę szalę zwycięstwa i doprowadzi do wyniszczenia rodzaju ludzkiego? Duncan, Bene Gesserit i ghole postaci z przeszłości podejmują ostatni rozpaczliwy wysiłek…